Cieniowanie - jak zacząć?
Witam Was moi drodzy! No i mamy listopad. Zimno, szaro i ponuro. Idealny czas na oglądanie seriali, czytanie, picie sporej ilości herbaty i... rysowanie. Nie wiem jak Wy, ale ja w ten sposób lubię spędzać długie wieczory. :P Dziś bierzemy na warsztat kwestię cieniowania. Wystarczy wziąć papier, ołówek i... No właśnie. Podobno to jest takie proste, a jednak nie do końca. Dla mnie akurat cieniowanie to czynność dość oczywista i naturalna. Jak oddychanie. Nie zwracam uwagi na to jak to robię, ponieważ to już mój taki nawyk. Dlatego przyszło mi do głowy, żeby zrobić notkę o tym, jak cieniować. Co prawda ja nigdzie o tym nie czytałem i nauczyłem się tego po jakimś czasie intuicyjnie, ale nie nikomu nie zaszkodzi rzucić okiem na mój punkt widzenia. W pierwszej z notek omawiałem już czym jest światłocień dość krótko i zwięźle, aby wiedzę tą było łatwo przyswoić. Jeśli ktoś pominął, wystarczy kliknąć tutaj. A teraz chciałbym pokazać jak się za to zabrać od strony technicznej. Otóż istnieje kilka sposobów cieniowania. Każdy z czasem dochodzi do swojego ulubionego i najczęściej z niego korzysta, pomijając kwestię nakładania ołówka i warstw. Ale żeby do tego dotrzeć trzeba takowy najpierw poznać. Nic przecież nie przychodzi samo. :)
- Takie małe przypomnienie, żeby zacząć przygodę z cieniowaniem oczywiście musimy zaopatrzyć się w ołówki (omawiałem już tą kwestię tutaj). Do ćwiczeń tego typu warto je mieć o miękkim graficie. Twardsze niestety nie sprawdzają się tak dobrze. Zaczynające się od wartości 2B będą w sam raz do tego typu rysunku.
Chciałbym zacząć od dość oczywistej i błahej kwestii. Zastosowanie cienia wywoływane jest poprzez odpowiednią siłę nacisku do papieru. Im bardziej dociskamy ołówek do naszej kartki, tym linie bądź ślady będą mocniejsze. Jeśli będziemy delikatnie naciskać efekt będzie słabszy. W głównej mierze na tym to polega. Gra cieni i świateł, silniejszego i słabszego nacisku dłoni. Taki zabieg nazywamy tonacją. Ostatnio w sieci często widuję różne ćwiczenia, które pomagają to zrozumieć. Również mam swoją propozycję i chciałbym się nią podzielić. Na początek proponuję złapać za ołówek 4B i kartkę papieru. Jeśli ktoś takowego ołówka nie posiada, może być zwykły HB, aczkolwiek efekt będzie nieco słabszy ze względu na twardszy grafit. Jeśli chodzi o papier - obojętnie. Może być nawet zwykły do ksero. Zacznijmy stawiać pionowe kreski machając dłonią w górę i dół po czym lekko i powoli przesuwając rękę w bok. Im dalej rękę odsuwamy w bok, tym mniej dociskamy ołówek do papieru. Nic w tym takiego trudnego, ćwiczenie przypominające kolorowanie. W taki oto sposób uzyskujemy tonację, czyli przejście z ciemnego do jaśniejszego śladu.
Po kilkunastu takich próbach, jeśli będziecie mieli pewność, że wiecie na czym to polega, możecie posunąć się o krok naprzód i zrobić odwrotność tego, co robiliście wcześniej. To znaczy od najsłabszego nacisku do najmocniejszego. Poprzez takie głupie, niepozorne ćwiczenie, które zajmuje 10 - 15 minut dziennie, można przyzwyczaić rękę do ołówka w bardzo szybkim odstępie czasu. Nie wymaga wiele, a daje podstawę do nauki rysunku.
Myślę, że nie ma tutaj nic skomplikowanego i mogę Was zostawić z tymi ćwiczeniami. Przy następnej okazji myślę, że omówimy techniki nakładania ołówka, ponieważ to temat zbliżony do dzisiejszego i warto o tym wiedzieć. W razie jakichkolwiek pytań zapraszam do komentarzy poniżej oraz do obserwowania całego bloga. Możecie także pokazać swoje ćwiczenia, chętnie zobaczę jak działacie. :) Na dziś to tyle. Do zobaczenia!