Cieniowanie - jak zacząć?

Cieniowanie - jak zacząć?

Witam Was moi drodzy! No i mamy listopad. Zimno, szaro i ponuro. Idealny czas na oglądanie seriali, czytanie, picie sporej ilości herbaty i... rysowanie. Nie wiem jak Wy, ale ja w ten sposób lubię spędzać długie wieczory. :P Dziś bierzemy na warsztat kwestię cieniowania. Wystarczy wziąć papier, ołówek i... No właśnie. Podobno to jest takie proste, a jednak nie do końca. Dla mnie akurat cieniowanie to czynność dość oczywista i naturalna. Jak oddychanie. Nie zwracam uwagi na to jak to robię, ponieważ to już mój taki nawyk. Dlatego przyszło mi do głowy, żeby zrobić notkę o tym, jak cieniować. Co prawda ja nigdzie o tym nie czytałem i nauczyłem się tego po jakimś czasie intuicyjnie, ale nie nikomu nie zaszkodzi rzucić okiem na mój punkt widzenia. W pierwszej z notek omawiałem już czym jest światłocień dość krótko i zwięźle, aby wiedzę tą było łatwo przyswoić. Jeśli ktoś pominął, wystarczy kliknąć tutaj. A teraz chciałbym pokazać jak się za to zabrać od strony technicznej. Otóż istnieje kilka sposobów cieniowania. Każdy z czasem dochodzi do swojego ulubionego i najczęściej z niego korzysta, pomijając kwestię nakładania ołówka i warstw. Ale żeby do tego dotrzeć trzeba takowy najpierw poznać. Nic przecież nie przychodzi samo. :)



  • Takie małe przypomnienie, żeby zacząć przygodę z cieniowaniem oczywiście musimy zaopatrzyć się w ołówki (omawiałem już tą kwestię tutaj). Do ćwiczeń tego typu warto je mieć o miękkim graficie. Twardsze niestety nie sprawdzają się tak dobrze. Zaczynające się od wartości 2B będą w sam raz do tego typu rysunku.

Chciałbym zacząć od dość oczywistej i błahej kwestii. Zastosowanie cienia wywoływane jest poprzez odpowiednią siłę nacisku do papieru. Im bardziej dociskamy ołówek do naszej kartki, tym linie bądź ślady będą mocniejsze. Jeśli będziemy delikatnie naciskać efekt będzie słabszy. W głównej mierze na tym to polega. Gra cieni i świateł, silniejszego i słabszego nacisku dłoni. Taki zabieg nazywamy tonacją. Ostatnio w sieci często widuję różne ćwiczenia, które pomagają to zrozumieć. Również mam swoją propozycję i chciałbym się nią podzielić. Na początek proponuję złapać za ołówek 4B i kartkę papieru. Jeśli ktoś takowego ołówka nie posiada, może być zwykły HB, aczkolwiek efekt będzie nieco słabszy ze względu na twardszy grafit. Jeśli chodzi o papier - obojętnie. Może być nawet zwykły do ksero. Zacznijmy stawiać pionowe kreski machając dłonią w górę i dół po czym lekko i powoli przesuwając rękę w bok. Im dalej rękę odsuwamy w bok, tym mniej dociskamy ołówek do papieru. Nic w tym takiego trudnego, ćwiczenie przypominające kolorowanie. W taki oto sposób uzyskujemy tonację, czyli przejście z ciemnego do jaśniejszego śladu.


Po kilkunastu takich próbach, jeśli będziecie mieli pewność, że wiecie na czym to polega, możecie posunąć się o krok naprzód i zrobić odwrotność tego, co robiliście wcześniej. To znaczy od najsłabszego nacisku do najmocniejszego. Poprzez takie głupie, niepozorne ćwiczenie, które zajmuje 10 - 15 minut dziennie, można przyzwyczaić rękę do ołówka w bardzo szybkim odstępie czasu. Nie wymaga wiele, a daje podstawę do nauki rysunku.



Myślę, że nie ma tutaj nic skomplikowanego i mogę Was zostawić z tymi ćwiczeniami. Przy następnej okazji myślę, że omówimy techniki nakładania ołówka, ponieważ to temat zbliżony do dzisiejszego i warto o tym wiedzieć. W razie jakichkolwiek pytań zapraszam do komentarzy poniżej oraz do obserwowania całego bloga. Możecie także pokazać swoje ćwiczenia, chętnie zobaczę jak działacie. :) Na dziś to tyle. Do zobaczenia! 

Kiedyś to było...- Prehistoria

Kiedyś to było...- Prehistoria

Cześć! Zastanawiał się ktokolwiek z Was jak wyglądała twórczość na samym początku istnienia człowieka? Być może widzieliście pierwsze ślady twórczości? Nie? To bardzo dobrze. Łapcie za kubek gorącej herbaty i wpadajcie na mojego bloga! Od dziś będą się tutaj pojawiały notki o historii sztuki. Teoria i praktyka o rysunku to jedno, ale wiedza na temat historii sztuki jest równie ważna. Gdy uczyłem się rysunku od podstaw, szkicowałem martwą naturę oraz proste budynki zdobywałem także wiedzę o tym, jak to się wszystko zaczęło. Powiem szczerze - nie żałuję. Dzięki temu miałem większe pojęcie na ten temat oraz trochę wiedzy o różnych stylach, których mogłem się uczyć w teorii. Myślę, że każdy kto na "poważnie" zaczyna przygodę z rysunkiem, powinien wiedzieć skąd i kiedy się to wszystko wzięło. Dlatego tutaj postanowiłem podzielić się moją wiedzą. Być może komuś się przyda lub kogoś wciągnie tak jak mnie. :P


Na dziś przygotowałem trochę materiału o sztuce prehistorycznej. Każdy z nas wie, że wszystko co się kiedyś zaczęło, zaczęło się to w tychże czasach. Nie mogło być inaczej. Otóż czasy prehistoryczne dzielą się na kilka mniejszych epok, a te z kolei na okresy. Ważniejsze z nich to: paleolit, neolit oraz eneolit zwany epoką miedzi lub brązu i żelaza. 

Paleolit (od ok. 30.000 lat p.n.e.) - to najstarszy i najdłuższy etap w dziejach rozwoju prehistorycznej ludzkości. Zwany epoką kamienia łupanego lub starszą epoką kamienia. Tak jak wspominałem, dzieli się na trzy okresy: 

  • Pierwszy z nich to okres Orniacki (26. 000 lat p.n.e.). Za pierwsze przejawy sztuki, a raczej początki twórczości plastycznej uznawane są przedmioty codziennego użytku takie jak chociażby groty strzał lub oszczepów, które umożliwiały polowanie. Z początku proste, później nacięte w uszeregowany celowy i przemyślany sposób. 


Okres grawecko - solutrejski (od 20. 000 lat p.n.e. do 15. 000 lat p.n.e.) - ówcześni ludzie zaczęli miewać coraz większe poczucie estetyki. Zaczęto ozdabiać przedmioty codziennego użytku, które niekoniecznie służyły do polowania. Malowano kości ochrą (brunatnoczerwona glinka), zbierano kamyczki i muszelki. Wywiercano w nich otwory i robiono amulety. Powstawały także figurki. Jedną z nich jest między innymi Wenus z Willendorfu, gdzie na pierwszy rzut oka możemy zauważyć kobiece walory. Zwracano tym uwagę na rolę macierzyństwa. Amulety oraz figurki również służyły do wyrażania pierwszych kultów, czy przekonań religijnych.


Okres magdaleńsko - świderski (od 15. 000 lat p.n.e. do 8. 000 lat p.n.e.) - coraz częściej popełniano malarstwo jaskiniowe. Z czasem miało przewagę nad rzeźbą. Zazwyczaj ukazywano zwierzęta, które stanowiły problem w polowaniu lub które po prostu podziwiano. Niedługo później przestawiano sceny z polowań. Nie wiadomo do końca, co takowe malarstwo miało na celu. Być może miało to znaczenie kultowe, bądź symboliczne. Do wykonania takich rysunków w skale także używano ochry lub czerni. Jedną z takich jaskiń z malowidłami jest grota Lascaux [lasko] odkryta w 1940 r. we Francji.

      

Neolit (od 9. 000 lat p.n.e. do 2. 000 lat p.n.e.) - zmienia się tryb życia. Ludzie zasiedlają tereny, budują pierwsze miejsca do zamieszkania, hodują zwierzęta oraz uprawiają ziemię. Pojawia się także pierwsza ceramika. W połowie neolitu ok. 5. 000 lat p.n.e. powstaje koło garncarskie, które umożliwia wyroby ceramiczne oraz ich dekoracje stylem rytym jak i malowanym. Rzeźby stają się mało powszechne, uproszczone, wyrabiane z kamienia. Malarstwo również zubożało. Sceny polowań i zwierząt zdominowały pojedyncze, jednobarwne formy przedstawiające postać człowieka i jego drobne czynności. 

      


Na przełomie neolitu i epoki miedzi rozpowszechniała się architektura sakralna. Zaczęto budować menhiry - potężne, pionowo stojąco, pojedyncze, w szeregach lub kręgach głazy tworzące centrum. Prawdopodobnie składano tam ofiary i modlono się ku czci boga słońca. Takowym przykładem jest Stonehenge w Wielkiej Brytanii.

       

Epoka Brązu i Żelaza (od ok. 2. 000 lat p.n.e.). 
Człowiek porzuca kamień na drugi plan i zaczyna tworzyć otoczenie dzięki brązu. Pozyskiwano go za pomocą wytapiania cyny i miedzi. Niedługo później zastępuje je żelazo, które jest mocniejsze i twardsze. Robiono z nich głównie biżuterię, narzędzia codziennego użytku, czy broń. Ale też wyrabiano ceramikę z geometrycznie ozdabianym ornamentem. Drewno także odgrywa ważną rolę. Dzięki jego wykorzystaniu powstają pierwsze osady otoczone wysokim murem. Jedną z takich osad jest nasz Biskupin, założony ok. 550 roku p.n.e., gdzie wtedy na ziemiach polskich jak i Europy Środkowej panowała kultura łużycka.

       


To tyle na dziś jeśli chodzi o kawałek sztuki prehistorycznej. Gdyby się ktoś chciał bardziej zagłębić w ten temat, zachęcam do wertowania sieci. Być może uda się Wam znaleźć dobrego ebook'a. Oczywiście tutaj co jakiś czas będą regularnie pojawiały się notki o historii sztuki. Nakłaniam również do komentowania i zadawania wszelkich pytań związanych z tym tematem. Tymczasem do zobaczenia! 
Kompozycja otwarta

Kompozycja otwarta

Hej wszystkim! W poprzedniej notce trochę omówiłem kompozycję zamkniętą oraz wyjaśniłem, czym ogólnie ona jest. Teraz przyszła pora na drugi jej rodzaj, o której wspomniałem ostatnio, czyli na kompozycję otwartą. Mam nadzieję, że każdy z Was zapoznał się z treścią poprzedniego wpisu, ponieważ do omówienia tejże kompozycji, potrzebujemy podstawowych informacji na temat kompozycji zamkniętej. Po prostu będzie łatwiej ją zrozumieć. Zaś jeśli ktoś pominął ostatni temat i nie wie, czym jest kompozycja zamknięta, zapraszam tutaj, a tymczasem przejdźmy do dzisiejszego tematu notki. :)




Kompozycja otwarta - deczko trudniejsza do omówienia jak i zastosowania w praktyce. Lecz nie taki diabeł straszny, jak go malują. Czym ona się właściwie charakteryzuje? A tym, że jest po prostu otwarta. To znaczy, że rysowane przez nas obiekty "wychodzą" poza ramy naszej kartki. W pewnym momencie mogą być ucięte i możemy sobie jedynie domyślać się, jak one wyglądają w całości. Jest trochę w stanie pobudzić naszą wyobraźnię, co jest dla nas korzystne. Oczywiście nie jest tak, że wszystkie przedmioty muszą być okrojone. Wystarczy, że jeden obiekt znajdzie się w połowie naszej ramy i możemy powiedzieć, że uzyskaliśmy kompozycję otwartą. W rysunku, jak i malarstwie stosujemy ją najczęściej w portretach i pejzażach. W portretach zdradza ją zazwyczaj tło, które znajduje się za daną postacią oraz jej ucięcie, a w pejzażach chociażby linia horyzontu, której żadnym sposobem całej nie umieścimy na kartce. Poniżej na obrazie Leonarda Da Vinci widzimy, że modelka po prostu całkowicie  się nie mieści. Nie widzimy jej dolnej części sukni. Tło, które jest za nią, także jest okrojone i możemy sobie jedynie gdybać, jak ono wygląda poza ramami obrazu. 
Tak jak i w kompozycji zamkniętej, występują dwa typy: centralna i rozproszona.

  • Centralna ma to do siebie, że przedmioty są ułożone bardziej na środku kartki, czasem dotykają się, ale na niej całkowicie nie mieszczą. Nie tylko dotyczy to kilku obiektów, ale i pojedynczego. Przykładem jest chociażby "Mona Lisa", którą pokazałem poniżej. Jest ona w samym centrum i to na niej głównie skupiamy naszą uwagę. Aczkolwiek jak już wspomniałem, nie widzimy jej całej sylwetki. 


  • Rozproszona zaś, jak nazwa wskazuje obiekty są rozrzucone i nie dotykają się wzajemnie. Mimo, że znajdują się daleko od siebie i są ucięte, nadal pozostają w jakiejś części widoczne. Łatwiej jest ukazać kompozycję otwartą rozproszoną na jakichś przedmiotach. Jeśli chodzi o portrety lub pokazanie człowieka w takim typie, jest już o wiele trudniej. Kiedy rysujemy ludzi, są oni zazwyczaj w takich pozach, że kwalifikujemy ich do kompozycji zamkniętej lub otwartej centralnie. Ale są wyjątki, gdy na przykład nasza postać ma rozłożone ręce i nogi (wykonuje ruch). Wtedy możemy powiedzieć, że kończyny są troszeczkę "rozrzucone" i z pewnością możemy taki przypadek zaliczyć do kompozycji otwartej rozproszonej.



Tymże sposobem dotarłem do końca tego wpisu. Temat nie jest taki łatwy jak poprzedni oraz na pierwszy rzut oka wygląda na skomplikowany, ale starałem się go skrócić i myślę, że po jakimś czasie da się z nim oswoić. Osobiście bardziej wolę kompozycję zamkniętą, ale częściej korzystam z kompozycji otwartej w portretach. Jest świetna jeśli chodzi o pobudzenie naszej wyobraźni, gdy musimy sobie "dopisać" coś, co jest za obiektem, który skupia naszą uwagę, lub jak on wygląda poza ramami obrazu. Chciałbym dodać, że kompozycja otwarta jak i zamknięta jest wykorzystywana nie tylko w rysunku i malarstwie, ale w rożnych innych dziedzinach sztuki takich jak fotografia, czy film, ale tu się wypowiadać nie będę, bo dziedziny trochę inne. :P To chyba było by na tyle. Jeśli macie jakiekolwiek pytania dotyczące tego tematu, piszcie w komentarzach - kto pyta, nie błądzi. Myślę, że wszystko jest w miarę łatwe. Trzymajcie się i do następnego wpisu!
Kompozycja zamknięta

Kompozycja zamknięta

Witam, witam, witam! Nadszedł czas na kolejną porcję rysunkowej teorii. Dziś chciałbym opowiedzieć o bardzo ważnej kwestii związanej nie tylko z rysunkiem, ale też malarstwem, czy fotografią. Mam na myśli kompozycję, a dokładniej kompozycję zamkniętą. Uważam, że temat kompozycji jest równie ważny co światłocień. Nie da się go tak po prostu ominąć i tworzyć nic o nim nie wiedząc. Aczkolwiek notka o kompozycji będzie bardzo krótka. Myślę, że nie ma się za bardzo nad czym rozwodzić, szczególnie, gdy temat kompozycji został podzielony na dwie części. Jak to mówią, co za dużo go nie zdrowo. A więc, nie będę przedłużać wstępu i przechodzę do rzeczy. ;)
Na pewno się teraz zastanawiacie, czym jest kompozycja. Otóż jest to zaplanowane rozmieszczenie różnych postaci lub przedmiotów w danej przestrzeni na naszej kartce w taki sposób, aby tworzyły one harmonijną, prawidłową całość. Czyli innymi słowy, rozplanowanie co i gdzie się ma znajdować na naszej pracy. Bez takiego konkretnego rozplanowania rysując, możemy w pewnym momencie się zorientować, że zabraknie nam miejsca na dany element. Przez to będziemy mieć wrażenie, że praca jest mało estetyczna. Rodzajów kompozycji jest tak naprawdę wiele, ale ja skupię się na dwóch głównych: zamkniętej i otwartej, które to dzielą się na: centralną i rozproszoną. Dziś może zacznę od zamkniętej, która swoją drogą jest nieco łatwiejsza (przynajmniej tak mi się wydaje :P). 
Polega ona na tym, że wszystkie obiekty znajdują się na naszym rysunku, bądź obrazie w całości. To znaczy, że są zamknięte w "ramach" naszej pracy. Jak już wspomniałem, kompozycja zamknięta dzieli się na:

  • Centralną - to znaczy, że wszystkie elementy znajdują się bardzo blisko siebie, a wręcz stykają się ze sobą w centrum, czyli mniej więcej na środku kartki.

  • Rozproszoną - czyli te obiekty są "rozrzucone" i nie mają bliskiego kontaktu ze sobą (chciałbym tylko zwrócić uwagę na to, że w rozproszonym typie kompozycji zamkniętej żaden obiekt nie wypada poza granice naszego obrazu).

Na zakończenie dodam, że kompozycja nie służy tylko do rozmieszczania. Przydaje się także do omawiania i interpretacji dzieł sztuki. Dzięki niej możemy chociażby odczytać nastrój, uczucia, czy przeżycia przedstawione na danym obrazie. Jesteśmy w stanie także mieć wrażenia porządku, statyczności, harmonii, równowagi jak i odwrotnie: dynamiki lub chaosu. I to by było na tyle. Mówiłem, notka nie jest zbyt obszerna bo i temat jest w miarę prosty. Mam tylko cichą nadzieję, że wyjaśniłem w miarę jasno i niczego nie skomplikowałem. W następnej notce  będzie kompozycja otwarta. Tymczasem trzymajcie się! 
Rysunkowe Yin i Yang - światłocień

Rysunkowe Yin i Yang - światłocień

Witam wszystkich cieplutko! No i mamy jesień. Uwielbiam tą porę roku ze względu na piękne widoki, szczególnie w lesie i dłuższe wieczory. Wtedy można sobie spokojnie rysować lub chociażby pisać notki na bloga i nic nie jest w stanie odwrócić uwagi. :P Lecz nie o tym będzie dzisiejsza notka. Otóż po ostatnich postach, gdzie omawiałem "sprawy organizacyjne", dziś postanowiłem przybliżyć Wam jedną z podstawowych technik rysunku. Mowa jest rzecz jasna o światłocieniu. Tak na prawdę światłocień to temat rzeka i nie da się wszystkiego opisać w jednej notce. No dobra, da się, ale byłoby to długie i bym zanudził Was na śmierć. :P Aczkolwiek uważam, że na sam początek przygody z rysowaniem, opowiem dość zwięźle i rzeczowo co to za technika, na czym polega oraz jak ją uzyskać na naszej pracy.



Najpierw może wyjaśnię, czym w ogóle jest ten światłocień. Otóż to technika, która polega na rozłożeniu światła i cienia na danym obiekcie lub obszarze. Poprzez występowanie kontrastu obraz zwyczajnie nabiera głębi, staje się widoczna przestrzeń, co początkuje wstępną formę realizmu. 

Giotto di Bondone - "Sen Joachima" ok. 1305 r.
Światłocień po raz pierwszy został wykorzystany przez Giotto di Bondone we fresku "Sen Joachima" około 1305 roku, ale na większą skalę zaczęli go wykorzystać Caravaggio i Leonardo da Vinci w epoce renesansu. Tak na marginesie da Vinci wymyślił określenie dla tej techniki nazywając ją "chiaroscuro".
Wracając uważam, że jest to niezbędna metoda do pokazania danego przedmiotu tak, jak go po prostu widzimy nie licząc pojęcia perspektywy. Kiedy chcemy naszkicować sobie dany przedmiot, aby wyglądał w miarę realistycznie, nie może być on zupełnie oświetlony ani zacieniony. Wtedy pokazalibyśmy coś co jest płaskie lub w ogóle niewidoczne. Najważniejsze są dwa elementy: tzw "źródło światła" i cień. Jeśli rysujemy coś z obserwacji, musimy zwrócić uwagę na to, w jakim miejscu jest nasze źródło światła i gdzie na naszym przedmiocie występuje cień. To samo jeżeli rysujemy coś z głowy. Po prostu musimy sobie wyobrazić gdzie na naszej kartce jest źródło światła i rysować tak, żeby zastosować się do niego, biorąc też pod uwagę gdzie jest ciemniej. Ostatecznie w połączeniu tych dwóch zjawisk powstaje efekt trójwymiarowy, co daje to naszej pracy wspomnianą wyżej głębię, dzięki której rysunek wygląda na bardziej profesjonalny.


Wyżej narysowałem kilka kul względem światła, które znajduje się w środku. Możemy zauważyć, że kule rzucają swój cień, przy czym robią się wypukłe, mamy wrażenie, że "wychodzą" z kartki.
Istnieje też coś takiego jak "półcień". To obszar, który jest pomiędzy światłem a cieniem. Możemy go zauważyć przy delikatnym rozchodzeniu się światła.
Teraz powstaje pytanie jak uzyskać taki efekt? Otóż to bardzo proste. Najpierw łapiemy za ołówek 2B (jeśli ktoś takowego nie posiada, zwykły HB też się nada), szkicujemy dowolny kształt przedmiotu i cieniujemy w tym miejscu, w którym jest największy cień. Robimy to do tego momentu, aż efekt który powstał będzie nas zadowalał. Natomiast obszary bardziej oświetlone delikatnie zaznaczamy, lub je zostawiamy. Tak za pomocą światłocienia powstaje trójwymiarowy efekt, który możemy zauważyć na załączonym rysunku.
Jeśli zaczynacie rysować, proponuję wykonać od kilku do nawet kilkunastu ćwiczeń rysowania przeróżnych rzeczy, które nas otaczają.  Może to być kubek, doniczka, lub inna rzecz która jest bryłą. Dzięki takim ćwiczeniom można się łatwo przyzwyczaić do tejże techniki oraz po prostu ''wyrobić'' sobie rękę, co jest dosyć ważną sprawą.
Jak już wspomniałem na początku, światłocień to obszerny i nieco podchwytliwy temat. Jeszcze nie raz będę zwracać na niego uwagę przy różnych innych notkach. Tymczasem na dziś to tyle z mojej strony. Mam nadzieję, że każdy choć trochę zrozumiał o czym była mowa. :P Trzymajcie się ciepło i do zobaczenia!
Kilka podstawowych zasad rysowania

Kilka podstawowych zasad rysowania

Witajcie! Nadszedł czas na kolejną notkę. Dziś kolejna porcja teorii rysunkowej. Tak to już jest, jak się chce wszystko wytłumaczyć w prawidłowej kolejności. Ale już niebawem pojawi się trochę praktyki. Tym razem jednak chciałbym opowiedzieć o kilku ważnych, podstawowych zasadach dotyczących nie tylko samego wykonywania rysunku, ale też przygotowania warunków do naszej pracy. Większość z nas na pewno się zastanawia i zadaje sobie pytanie: jak się za to w ogóle zabrać? Tak na dobrą sprawę możemy zacząć rysować tak, jak nam wygodnie. Aczkolwiek chciałbym przedstawić Wam kilka wypracowanych przeze mnie zasad, które uznaję za swoją "podstawę rysunku".



Dobre oświetlenie

Dobre światło to podstawa do tworzenia. Ja rysuję przy bardzo dobrym oświetleniu, a najlepiej przy świetle dziennym. Zimą zaś, gdy jest już ciemno w porach popołudniowych używam lampki, ale nie jest to do końca dobre rozwiązanie. Oczy szybko się męczą, a co najważniejsze zazwyczaj światło lampy odbija się w graficie, co nie jest przyjemne. Mamy wtedy wrażenie, że praca nie idzie po naszej myśli.

Czysty papier

Nie używam papieru w linię, kratkę ani inne wzory. Tym bardziej nie korzystam z zabrudzonych i zagniecionych kartek. Jeśli chcemy stworzyć dobrej jakości rysunek, czysty papier to podstawa. Nie musi być zakupiony w sklepie plastycznym, wystarczy nam zwykły blok techniczny, jeśli nie mamy szkicownika. Raczej nie korzystamy z kartek w kratkę, ponieważ rysunek nie będzie wyglądał poważnie. 



Kolejność rysowania

Zawsze zaczynam od szkicu i mierzenia. To podstawa. Kiedy już sobie naszkicuję dowolny kształt i zaznaczę szczegóły, przechodzę delikatnie do cieniowania. Nigdy odwrotnie, ponieważ takim sposobem nic dobrego z tego nie wyniknie. Dodam tylko, że cieniuję warstwami, co oznacza, że używam kilku ołówków i nakładam je na siebie. Także nie dociskam ołówka do papieru. Jeśli to zrobimy, a okaże się, że trzeba to zmazać, możemy spodziewać się tego, że gumka nie sprosta naszym oczekiwaniom. Ślad po ołówku będzie widoczny, co może zepsuć estetykę naszej pracy. Najlepiej jest nie dociskać, wtedy mamy pewność, że jeśli coś nie wyjdzie, będziemy mogli to naprawić bez zostawienia jakichkolwiek śladów. 


Dobrej jakości zdjęcia

Mam tutaj na myśli rysowanie portretów. Jeśli już taki wykonuję, korzystam ze zdjęcia większego rozmiaru i jak najlepszej rozdzielczości. Zdjęcia małe, dowodowe zdecydowanie odpadają, ponieważ zależy mi na bardzo dobrym uchwyceniu podobieństwa oraz ukazania jak najwięcej detali, które dodają dla portretu realizmu. Z małych zdjęć wszystkiego nie przerzucimy na portret, chociażby dlatego, że większości szczegółów nie dostrzeże nasze oko.


Czas wykonania

Zazwyczaj kiedy rysuję, nie robię wszystkiego na raz, w pośpiechu. Nie rysuje się na ilość, a na jakość. Nie podejmuję się rysowania kiedy jestem zmęczony lub gdy źle się czuję. Nie przepadam także za rysowaniem na zamówienie, ponieważ trzeba się śpieszyć, a przez to po prostu można wykonać rysunek gorszej jakości, która nie będzie satysfakcjonowała zarówno mnie jak i klienta. Po kilku godzinach pracy daruję sobie, po czym po prostu odpoczywam lub zajmuję się czymś zupełnie innym. Uważam, że to nawet dobre rozwiązanie, ponieważ następnego dnia możemy spojrzeć na naszą pracę "świeżym okiem" i od razu wychwycić błędy oraz niedoskonałości, których nie widzieliśmy wcześniej. 


Przyjemność z pracy 

Rysuję to, na co mam ochotę. Nie zmuszam się do rysowania czegoś, czego zwyczajnie nie chcę. Jednak nie jestem zamknięty w sferze "co lubię". Uwielbiam wyzwania i podejmuję się co raz to trudniejszych rysunków. Uważam, że to w pewien sposób rozwija i wzbogaca. Aczkolwiek jeśli danego dnia nie chcę czegoś tam rysować, to tego nie robię. Wtedy mam poczucie, że jest to nudne, a to źle wpływa na efekt końcowy mojej pracy, gdzie przecież wiem, że ta praca mogłaby być zdecydowanie lepsza. Z rysowania musimy być zadowoleni oraz mieć z tego przede wszystkim przyjemność. 

Podsumowując, przedstawiłem Wam kilka moich zasad, których stosuję do rysowania. Mam cichą nadzieję, że ktoś kto nie wie jak się zabrać do rysowania, zaczerpnie ode mnie trochę "nawyków", upora się z tym problemem i zacznie coś tworzyć. A w następnej notce pojawi się pierwsza podstawowa technika. 😁 Na dziś to wszystko, dziękuję za uwagę i do zobaczenia wkrótce! 
Artystyczny elementarz

Artystyczny elementarz


Witam wszystkich serdecznie! No i zaczął się wrzesień. Koniec wakacji, lata oraz początek roku szkolnego i jesieni. W mediach często słyszymy o promocjach na przybory szkolne, widzimy różnorodność, sami nie wiemy co wybrać. Być może przygotowując się do szkoły, nie przykładamy do tego większej uwagi, ale w kwestii rysunku jest nieco inaczej. I o tym będzie dzisiejszy wpis. Za co złapać, żeby zacząć rysować? Niby pytanie proste, ale nie do końca. Na wstępie tylko dodam, że wcale nie musimy mieć przyborów z wysokiej półki żeby stworzyć rysunek dobrej jakości. Jedyne co nam tak naprawdę potrzebne do tworzenia to chęci, odrobina wolnego czasu i dużo cierpliwości. Aczkolwiek przygotowałem kilka podstawowych informacji, w których przedstawię Wam, czym tworzę na co dzień oraz czego tak na prawdę potrzebujemy, aby stworzyć dobry rysunek. Zapraszam.



Ołówki


Chyba nie muszę wyjaśniać czym są ołówki. Myślę, że każdy z nas doskonale wie, jak wyglądają oraz z czego się składają. Po prostu bez nich żaden rysunek nie zaistnieje. To podstawowe narzędzia każdego rysownika i służą tak na prawdę do wszystkiego: kreślenia, zaznaczania, szkicowania, cieniowania itd. Tak na dobrą sprawę są najłatwiejszą z technik w rysunku, pomijając kwestię realizmu, czy hiperrealizmu. 
Dla początkujących rysowników chciałbym tylko zwrócić uwagę na to, że ołówki mają własne wartości. Jeśli widzimy na ołówku literkę H oznacza to, że takowy ołówek posiada twardy grafit, a jeśli zauważymy na nim literkę B - miękki. 
Jak zaobserwowałem, większość rysowników używa pomarańczowych ołówków firmy KOH-I-NOOR. Ja osobiście używam czarnych z serii 1900 TOISON D'OR. Według mnie nie ma wielkiej różnicy między tymi seriami. Mi przypadły do gustu czarne, których używam i nie narzekam. W opakowaniu jest 12 sztuk różnej twardości: od 2H do 8B. Tak na prawdę nie potrzebujemy ich wszystkich. Ja najczęściej korzystam z takich wartości jak 2H, HB, 2B, 4B i 6B. To mi w zupełności wystarczy, żeby narysować chociażby dobrej jakości portret. Aczkolwiek zachęcam Was do posiadania całego kompletu ( bo być może się przyda :P ). Warto także zaopatrzyć się w temperówkę.

Gumki


Następnymi równie ważnymi produktami obok ołówków są gumki. Są wręcz pożądane. Doskonale wiemy, co by się stało z naszymi rysunkami, gdyby nie one. Teraz powstaje pytanie, jaką gumkę kupić? Która jest najlepsza? Otóż każda jest dobra na swój sposób, na przykład zwykła myszka. Ważne jest to, aby dobrze mazała i nie pozostawiała większych śladów po ołówku. 




Są oczywiście dwa rodzaje gumek: gumka do mazania ( o której mówiłem powyżej ) oraz gumka chlebowa, która jest po prostu fantastyczna. Możemy jej użyć nieskończenie wiele razy, ponieważ pochłania ona ołówek, a nie maże tak jak zwykła myszka, która zaciera papier oraz jest plastyczna dzięki czemu możemy ją uformować w dowolny kształt. Jej malutkim minusem jest to, że po użyciu często się brudzi i trzeba ją "ugniatać" na nowo. 




Papier


Bloków, szkicowników i papierów jest tyle ile gwiazd na niebie - mnóstwo. Myślę, że wybór papieru do rysunku to sprawa dość indywidualna. A powód jest taki, że mamy różną gramaturę. Jedni lubią tworzyć na papierze o gramaturze 80g/m2 gdzie jest on po prostu cieńszy, a drudzy o 120g/m2, który jest grubszy. Co kto lubi i woli. Ja korzystam ze szkicownika firmy Canson w rozmiarze A4 na spirali. Jest przyjemny w rysowaniu, a przede wszystkim wygodny. Można użyć go wszędzie: w domu, poza domem, w łóżku, na kolanie i gdzie nam jeszcze dusza zapragnie. Kartki nie są zbyt cienkie, śliskie. Przynajmniej ja tego nie odczuwam. Dobrymi zamiennikiemi są także bloki KOOH-I-NOOR'a, CANSON'a, czy Happy Color. Aczkolwiek jeśli ktoś nie posiada szkicownika lub bloków wyżej wymienionych, zwykły blok techniczny też się nada.

Powyżej przedstawiłem Wam produkty, których na co dzień używam do rysunku. Niemniej jednak, kiedy zaczynałem swoją przygodę z rysowaniem, nie posiadałem tych rzeczy. W mojej gamie przyborów artystycznych był ołówek HB, gumka myszka i zwykły blok techniczny. Mimo, że to nie były produkty z wysokiej półki, powstawały dobrej jakości rysunki. Tak jak wspomniałem na początku, efekt pracy zależy w dużej mierze od chęci i cierpliwości, a produkt z wyższej półki może tylko poprawić komfort naszego wykonania. Mam cichą nadzieję, że tą notką pomogłem w wyborze zestawów artystycznych. Jeśli macie jakiekolwiek pytania, zapraszam do sekcji komentarzy lub na maila. Tymczasem na dziś to wszystko. Pozdrawiam i do zobaczenia! :)
Od czegoś trzeba zacząć...

Od czegoś trzeba zacząć...

...czyli kilka słów na temat bloga na początek :)



Cześć i czołem drodzy blogerzy, blogerki, czytelnicy i czytelniczki! Jest, to mój pierwszy wpis na tym blogu - zasadniczo to mój pierwszy wpis na jakimkolwiek blogu. Z racji tego, chcę przybliżyć Wam, czego moje wpisy będą dotyczyć. 
Otóż moim życiem jest pasja. Pasja do sztuki. Od dziecka kochałem tworzyć, a w głównej mierze rysować. Nie wyobrażałem sobie dnia bez sięgnięcia po kredkę, czy ołówek i tak mi zostało do dziś. W między czasie zainteresowała mnie także historia sztuki. Niestety nie mam wyższego wykształcenia w tych dziedzinach. Jestem samoukiem i uczę się codziennie czegoś nowego na podstawie wiedzy z książek, informacji od innych blogerów, czy metodą prób i błędów. W pewnym momencie postanowiłem stworzyć tego bloga, aby udzielać rad i wskazówek dotyczących rysunku, ponieważ chciałbym podzielić się własną wiedzą i doświadczeniem z kimś, kto dopiero zaczyna i takowej pomocy potrzebuje. Oczywiście takich blogów jak ten, są setki, a być może i tysiące, lecz uważam, że każdy kto zamierza zacząć przygodę z rysunkiem, dowiedzieć się czegoś nowego lub po prostu się oderwać na chwilę, znajdzie tu coś dla siebie. Zachęcam także do udzielania się w sekcji komentarzy, pytań oraz dzielenia się własnymi przemyśleniami, pomysłami lub twórczością.


Postaram się wrzucać notki tak często, jak to tylko możliwe. Zacznę od rzeczy w miarę prostych, a z czasem przejdę do tych bardziej trudniejszych i skomplikowanych. Oprócz rysunku zamierzam także wrzucać notki na temat historii sztuki.
Mam nadzieję, że ten blog stanie się dla większości pomocy i ciekawy. Tymczasem, trzymajcie się ciepło!